Mianem „long COVID” określa się objawy, które utrzymują się wciąż po wyjściu z choroby spowodowanej zakażeniem koronawirusem. Zespół występujących objawów może obejmować wiele narządów – jak dowodzą specjaliści z dziedziny otorynolaryngologii – również narząd słuchu. Badania dowiodły, że u niektórych pacjentów, zarażonych SARS-CoV-2, wirus jest w stanie wniknąć do ślimaka, zwłaszcza do zakrętu podstawowego, który jest odpowiedzialny za słyszenie dźwięków o wysokich częstotliwościach.
Lekarze spotykają się z przypadkami pacjentów, u których zdiagnozowany pocovidowy niedosłuch nie poddający się żadnemu specjalistycznemu leczeniu.
Prof. Piotr H. Skarżyński - Dyrektor ds. nauki i rozwoju INZ, w rozmowie z Pulsem Medycyny przyznał, że wielu pacjentów nie zauważa pogorszenia słuchu, następującego w trakcie lub po przebyciu COVID-19, ponieważ skupiają się na innych, bardziej zagrażających objawach, np. duszności. To powoduje, że problemy otorynolaryngologiczne są niejako lekceważone, a mogą prowadzić do znacznych komplikacji związanych ubytkiem słuchu.
Cały artykuł tutaj